• O NAS

          • Szkoła Podstawowa

          • LOGO

             


            PATRON

             

            Krzysztof Kamil Baczyński, to najbardziej utalentowany spośród młodych poetów, którzy debiutowali w okresie wojny. Urodził się 22 stycznia 1921 roku w Warszawie. Mieszkał z rodzicami przy ulicy Wiktorskiej. Ojciec Krzysztofa - Stanisław Baczyński, to wybitny krytyk literacki. Matka - Stefania Baczyńska, była autorką podręczników ortograficznych, działaczką Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) i współpracowniczką „Płomyczka".

            W latach 1928-35 Krzysztof uczęszczał do szkoły podstawowej. Był to chłopiec wątły o niezwykle pięknych, delikatnych i niemal dziewczęcych rysach, wzrostu niepokaźnego. Ciemnoblond włosy, zadumane niebieskie oczy, które od czasu

            do czasu kryły się pod długimi rzęsami. Uczył się nieźle, zachowywał zgodnie z życzeniami matki. Był niezwykle pedantyczny: nie znosił pyłu na spodniach ani plamki w zeszycie. Jak znalazł się jakiś kleks, to był on tak obwiedziony ołówkiem lub kredką i tak otoczony jakimś fantastycznym rysunkiem, że stanowił zawsze dziwaczny obrazek.

            W 1935 roku rozpoczął naukę w gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. W tym czasie zaczął pisać swoje pierwsze wiersze satyryczne. Był współautorem pisma młodzieżowego - opracowuje dział satyryczny, jest redaktorem tego działu. W liceum wybrał kierunek humanistyczny,a więc odpowiadający jego zamiłowaniu i uzdolnieniu, chociaż po maturze chciał zapisać się do Akademii Sztuk Pięknych.

            Miał trudności w nauce. Z kolegami żył zgodnie, ale przyjaźnie nawiązywał z trudnością. Ferie zimowe często spędzał u przyjaciół rodziców - Kmitów w Bukowinie Tatrzańskiej. Tam zaprawiał się w jeździe na nartach. Urzekał go folklor górski.

            Około 1937r. rodzina Baczyńskich przeprowadziła się do nowego mieszkania przy ul. Hołówki 3 na Czerniakowie.

            W tym czasie pogorszyła się sytuacja finansowa rodziny, co wynikało m.in. z choroby ojca Krzysztofa. Musieli się zadowolić dochodami, które przynosiły nowe wydania podręczników pani Stefanii. Stan zdrowia Krzysztofa również nie był zadawalający - uczuleniowa astma dawała się coraz bardziej we znaki. Pani Stefania musiała usunąć z domu wszystkie kwiaty doniczkowe, słała Krzysztofowi łóżko w specjalny sposób. Trzeba się było zdobyć na wyjazd nad Adriatyk w okresie wakacji. Pani Stefania po bohatersku znosiła te kłopoty, aż sama zachorowała i to na dość długo. W tym czasie ojciec i syn zdobyli się na wszystko, co z ich strony było możliwe, aby przyjść jej z pomocą. Krzysztof okazał się bardzo zaradny. Prawdopodobnie był to wynik harcerskiego przygotowania pod kierunkiem Leszka Górskiego. W latach 1938-39, w ostatniej klasie licealnej, zaniedbał się Krzysztof w matematyce. Choć było to liceum humanistyczne, to jednak zła ocena z matematyki mogła wpłynąć na niedopuszczenie do egzaminu maturalnego. Rodzina ustaliła, że Krzysztof dostanie korepetycje z matematyki. Jednocześnie próbowano znaleźć powody zaniedbania w tym przedmiocie. Według jednych przyczyną zaniedbania była choroba matki oraz udział Krzysztofa w lewicowych organizacjach młodzieżowych. Ojciec natomiast stwierdził, że właściwą przyczyną zaniedbań Krzysztofa mogła być jego twórczość poetycka.

            W szufladzie Krzysztof przechowywał cieniutki liniowany zeszyt w zielonej oprawie, a w nim kaligraficznie przepisywane wiersze. Pierwsze poczynania poetyckie Krzysztofa były wspólną tajemnicą syna i matki. Ojciec dowiedział się o nich dopiero, gdy wszystko, co stworzył, było już naprawdę poezją. Ale wtedy młody poeta znalazł w ojcu surowego krytyka. Ojciec w stosunku do syna - poety był nie mniej surowy i bezwzględny jak wobec swoich przyjaciół, których bardzo cenił. Mimo tego coraz częściej przychodził do ojca po radę, zwierzał mu się ze swych przeżyć, szukał u ojca potwierdzenia słuszności swych poglądów.

            Stan zdrowia ojca zaczął się gwałtownie pogarszać. Przez pewien czas przebywał w szpitalu. Wzrastał w nim niepokój o los Krzysztofa. Był dumny z talentu poetyckiego syna, bał się jednak, że wątły pod względem fizycznym Krzysztof, może nie dać sobie rady w czasie nadciągającej „burzy". Tą burzą była zbliżająca się II wojna światowa.

            Krzysztof coraz bardziej zbliżał się do ojca. Często prowadzili wspólne rozmowy. Ojciec wyjaśniał synowi zagadnienia dotyczące egzaminu maturalnego, dyskutował o jego kolegach, o wydarzeniach w szkole. Krzysztof słuchał ojca,

            jak słucha się dobrego przyjaciela. Dramatyczny miał przebieg ojca i syna dotyczące tematów politycznych. Krzysztof ze wstrętem odrzucał gazety donoszące o nowych przejawach faszyzmu w Europie. 27 lipca 1939r. umiera ojciec Krzysztofa. Kończące się egzaminy maturalne zbiegają się również z wybuchem wojny.

            Krzysztof miał już wówczas za sobą w dorobku szereg młodzieńczych wierszy zapisanych w zeszycie o zielonej okładce, na której w paru słowach wyraził wolę: „Wiersze z tego zeszytu nie mają być nigdy drukowane". Sam poeta doszedł do przekonania, że były to jeszcze próbki, a nie utwory dojrzałe nadające się do publikacji. Latem i jesienią 1940r. ukazały się jego pierwsze tomiki poetyckie, każdy z nich zawierał siedem wierszy i każdy z tomików został odbity w siedmiu egzemplarzach jako Wydawnictwo Sublokatorów Przyszłości. Z takim dorobkiem można było wejść w grono literatów.

            Zetknięcie się Krzysztofa z literatami starszego pokolenia przyniosło mu wreszcie satysfakcję. Doczekał się pierwszego uznania. Literaci, z którymi nawiązał kontakt to: Iwaszkiewicz, Zagórski, Andrzejewski. Docenili oni jego talent. Wystarano się nawet o miesięczne stałe stypendium literackie u władz podziemia. Był pierwszym z młodych, którego tego rodzaju yróżnienie spotkało. Fakt uznania wpłynął dodatnio na rozwój talentu poetyckiego Krzysztofa.

            Rok 1942 był w życiu Krzysztofa rokiem przełomowym zarówno dla człowieka, jak i poety. Ożenił się z Barbarą Drabczyńską - córką znanego w Warszawie właściciela drukarni. Ślub brał 3 czerwca 1942 roku w kościele Św. Trójcy na Solcu. W tym też roku (1942) wydany zostaje na powielaczu tom wierszy pt. „Wiersze wybrane". Okładkę do zbioru zaprojektował i wytłoczył sam Krzysztof. Nawiązywała ona do czasów wojny, jednak większość utworów w tym zbiorze nie miała z wojną nic wspólnego. Podczas okupacji podpisywał się pseudonimami, m.in. Jan Bugaj, Piotr Smugosz, Krzysztof Zieliński, Jan Krzyski.

            W okresie okupacji Krzysztof uczestniczy w tajnych kompletach uniwersyteckich. Uczęszcza na wydział polonistyki od jesieni 1942 - lato 1943. Decyzja o przerwaniu nauki zbiegła się z jego wstąpieniem do Szarych Szeregów, do batalionu „Zośka". Rok uniwersytecki był rokiem „przestoju" pisarskiego. Najczęściej uczestniczył w wykładach prof. Słońskiego - specjalisty od historii języka polskiego. Profesor przyjmował studentów we własnym mieszkaniu przy ul. Litewskiej naprzeciw Teatru „Syrena", a zatem prawie na rogu Alei Szucha - o kilkadziesiąt metrów od warszawskiej siedziby gestapo. Praca seminaryjna, którą zakończył Krzysztof I rok studiów dotyczyła analizy utworów Juliusza Słowackiego. Pod koniec 1942 roku Krzysztof urządził dla grupy przyjaciół wieczór literacki w mieszkaniu Wacka Twardowskiego przy ulicy Hożej. Przedstawił zebranym szereg wierszy spisanych starannie w notesikach. Robił odpisy swoich wierszy i lokował w miejscach u osób budzących zaufanie oraz rokujących nadzieję, że mu tam nie przepadną. Ostatni znany wiersz nosi datę 13 lipca 1944. Pisze tam o kimś, kto "pochylony nad śmiercią zaciska palce na broni".

            Oboje, Krzysztof i Barbara, nie pracowali zarobkowo. Krzysztof poświęcał się twórczości, a od lata 1943 roku także konspiracyjnej. W tym czasie wydaje poemat „Wybór". Żona Barbara studiowała, chodziła również na konspiracyjne kursy sanitarne. Utrzymywali się ze stypendium przyznanego Krzysztofowi z podziemnego funduszu literackiego.

            Od czerwca 1944 roku Krzysztof, po kilkumiesięcznym kursie w konspiracyjnej podchorążówce, zostaje wcielony do batalionu „Parasol", w stopniu starszego strzelca. Od tej chwili bierze udział w kilku akcjach bojowych. W walce zdobywa stopień starszego podchorążego.

            Dnia 1 sierpnia 1944 roku podchorąży K.K. Baczyński otrzymał rozkaz stawienia się na ulicy Focha.

            Tam zaskoczył go wybuch Powstania Warszawskiego. 4 sierpnia trafiony kulą niemiecką w Pałacu Blanka na Placu Teatralnym - zmarł śmiercią żołnierza mając zaledwie 23 lata. Ciało Krzysztofa i innych poległych pochowano na dziedzińcu Ratusza tuż za bramą po lewej stronie. Każdemu poległemu wkładano kartkę z nazwiskiem. W styczniu 1947 roku przystąpiono do wydobycia ciał poległych. Zawiadomiono również matkę Krzysztofa, która rozpoznała złoty łańcuszek na szyi syna. Kartka jednak nie zachowała się. Ciało K.K.Baczyńskiego zostało przewiezione do kościoła OO Kapucynów przy ul. Miodowej (14 stycznia). Trumny poległych powstańców przeniesiono na Cmentarz Wojskowy na Powązkach. Żona poety - Barbara, poległa w Powstaniu 1 września 1944 roku. Oboje mają wspólny grób na kwaterze powstańczej batalionu "Parasol" na cmentarzu Powązkowskim.

            Po wojnie wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego ukazały się w licznych wydaniach. Pierwsze nosiło tytuł „Śpiew z pożogi" - 1947r. Wydaniem najpełniejszym były „Utwory wybrane". Oba wydania poprzedzone zostały przedmową pióra Kazimierza Wyki. Ukazał się również zbiór wspomnień o poecie pt. „Żołnierz, poeta, czasu kurz...." Pod redakcją Zbigniewa Wasilewskiego w 1967 roku. Liczba publikacji o Baczyńskim jest duża, były to artykuły w prasie krajowej, jak i zagranicznej. Zainteresowanie Baczyńskim nie maleje. Ze względu na niezwykłą u tak młodego człowieka dojrzałość, wysoki kunszt artystyczny jego poezji nazwano go drugim Słowackim.


             

            HYMN SZKOŁY

            Słowa: Zbigniew Tomkowiak

             

            Ziemio Ojców o Bałtyk oparta,

            Z miecza Chrobry i orłów spod Lenino.
            Matko słowa, Ojczyzno nad Odrą,

            W cieniu mogił Siekierek i kościuszkowskich brzóz.
            Szkoło polska i mowo rodzinna,
            W niej składałeś niezdarnie słowo „matka".
            Tobie hołd i wdzięczności mej słowa,

            Polnych kwiatów słoneczną kiść uczniowskich rąk.

            Na Pomorzu mój gród
            Z czerwienią biel i orła lot,

            Mewy krzyk, morza szum, błękit nieba.

            Na Wyżynie mój dom,

            Jeziora toń, dzieciństwa wiek,

            Ojca dłoń, siwa skroń, nauki czas.

            Tu Kopernik bieg słońca zatrzymał
            I Kościuszko przysięgał Ojczyźnie.

            Szkoło ińska spod znaku „Krzysztofa",

            Maki, chabry i wrzos przyjmij z dziecięcych mych rąk.

            A o Tobie tę pieśń niechaj zabierze wiatr.

            Moją o Tobie pieśń z wiatrem niech płynie w świat,

            z wiatrem w świat,

            z wiatrem w świat.